środa, 23 stycznia 2013

No, Elka !

Wpisana jest w mój zimowy/około bożonarodzeniowy kalendarz już od lat. Nie wyobrażam sobie aby co roku jej ponownie nie przeczytać, mimo że znam ją przecież prawie na pamięć. Ma w sobie tą magię, która tak bardzo potrzebna jest mi w tym okresie. Pomaga wprowadzić się w świąteczny nastrój i jednocześnie odpocząć , gdy wyzwania kuchni czy domu wydają się być nie do przerobienia.
Gdybym wzięła ją do ręki po raz pierwszy teraz, kiedy jestem już dorosła, na pewno zignorowałabym po pierwszej stronie. Ale to mój przyjaciel z lat młodości, i tak pozostanie :)




środa, 16 stycznia 2013

Przekleństwo pobudki

Nie lubię wczesnego wstawania. Nawet jeśli pójdę spać o jakiejś przyzwoitej porze, wczesna pobudka nie dla mnie. Środy mi szczególnie dokładają, pierwsze budzenie o piątej :( Jakoś przeżyję, ale musiałam się poskarżyć...zazwyczaj w środy ziewam non stop, powłóczę smętnie nogami, snuję się po budynku jak błędna, zamiast pracować uciekam w czeluście internetu, nie mogę doczekać się powrotu do domu...po czym wieczorem nie nauczonam i znowu wysiaduję...

Budzę się zatem do życia poranną kawą, ale mogłabym jej nie pić w zamian za dłuższe poleżenie w cieplym łóżeczku. Zazdroszczę psu, który na mnie spogląda sennie ze swojego legowiska. Takiemu to dobrze, spać będzie pod południe...

Nic to, szable w dłoń i ruszam do pracy. Przypominam o akcji Zimowa Zupa. Szczególy tutaj. Miłej środy!


wtorek, 15 stycznia 2013

Kolejny niereglamentowany

Dzień wolny, na który czekałam od tygodnia (ależ te święta rozleniwiają).
Długie wylegiwanie się w łóżku (kocham K za jego poranne umiejętności przy potomstwie), potem pierwsze dwa odcinki serialu tak bardzo zachwalanego przez Starszego, potem buszowanie po Waszych blogach (odkryłam fantastyczny o ogrodnictwie, zaraz dodaję do ulubionych), głaskanie psa, dwie kawy, przegląd nowości w Merlinie. Ale chyba trzeba powstać i powitać dzień koło południa :)

Nasi świąteczni narciarze zostawili kilka polskich filmów. Kilka dni temu skończyliśmy " 39 i pół", takiego współczesnego czterdziestolatka, zaczęliśmy "Ekipę". Super jest tak pooglądać sobie  polskie filmy w miejscu, gdzie dostępu do polskiej telewizji nie ma (Ok, jest, ale za absurdalne ceny i tylko jeden kanał, także powiedzieliśmy nie). Oglądamy w naszym domowym kinie, na które czekaliśmy od momentu wprowadzenia się do tego domu, czyli jedenaście lat?



Na dworze zimnica straszliwa, w dzień -15C, co nie przeszkodziło Starszemu wrócić wczoraj po treningu w szortach (!), dobrze że chociaż słońce świeci.
Wyjadamy ostatnie własne pomidory. Za to, że przechowały się do dzisiaj muszę podziękować O, która to podzieliła się ze mną poradą swojej mamy. Zielone pomidory zrywamy z krzaka tuż przed nadejściem chłodów, każdy z nich zawijamy osobno w gazetę (u mnie ręcznik papierowy) i układamy w pudełku.
Pomidory dojrzewały powoli i w bardzo różnym czasie, nie są już tak słodkie jak te, które dochodziły na krzaku, ale ciągle własne! Prawda, że imponujące?




Przypominam o akcji Zimowa Zupa !

sobota, 12 stycznia 2013

Mój ulubiony sklep

Krótka przechadzka po moim ulubionym sklepie. Nie ma go w moim miasteczku, ale jest w mieście stołecznym, w którym ostatnio bywam bardzo często ;)
Gdybym mogła, cały dom urządziłabym sobie zakupując tutaj wszystko. Tymczasem, staram się zachować styl szperając na wyprzedażach...


Wpadłam tam akurat w momencie wymiany dekoracjii na poświąteczną...


Bardzo podoba mi się taka ścienna aranżacja (minus tematy łowiecke), niekoniecznie nad łóżkiem, może być np. w przedpokoju...


Zwróćcie uwagę, na tematykę zdjęć :)


Bardzo podoba mi się ta lampa...


Ta też, i bardziej pasuje do mojego domu...jej regulacja jest fantastyczna...


Żyrandole powalające na kolana, szczególnie ten po prawej...


Takie ustrojstwo musie się kiedyś znaleźć w mojej piwniczce...

Więcej możecie sprawdzić online Pottery Barn


Miłej soboty! Wieczorem więcej w temacie zup :)

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Akcja Zimowa Zupa

Serdecznie zapraszam do akcji Zimowa Zupa!
Na dworze zimno, przyda się coś na rozgrzewkę. A po świątecznym obżarstwie warto zadbać o ponowne dopięcie suwaka w spodniach bez wciągania brzucha. Czas zatem na zupy!
Zapraszam Was do prezentowania ulubionych przepisów . Swoimi też się podzielę.
Obiecuję, że każdy przedstawiony przepis przetestuję, a zwycięzcą zostanie ten, którego zupa mojej rodzinie smakować będzie najbardziej. Akcja potrwa do końca lutego 2013.
Do dzieła! Banerek możecie kopiować i wklajać u siebie.




Jak już wspominałam wiele razy, dobra zupa ma swój początek w dobrym wywarze/bulionie.
Zima to wspaniały czas na ugotowanie większej ilości wywaru bo jego przechowywanie to teraz pestka. Można wykorzystać półkę w garażu (jak ja), wystawić wywar na ganek, balkon, co tam kto ma. Takie schłodzenie naszej bazy na zupę przyniesie dodatkowy bonus  - możliwość łatwego usunięcia nadmiaru tłuszczu jaki zbierze się na powierzchni, przez co zupa będzie jeszcze bardziej dietetyczna :)

Na początek przedstawiam Wam zupę mojego kolegi P., oryginalnie bodajże według przepisu Jamie Olivera. Niezwykle szybka w wykonaniu, idealna na ten dzień kiedy później niż zwykle wróciliśmy z pracy i właśnie zastanawiamy się nad zamówieniem pizzy :)

ZUPA ZE SZPINAKU I SOCZEWICY

7-8 szklanek wywaru
2 marchewki
2 laski selera naciowego
2 średnie cebule
2 czosnku
2 cm. kawałek świeżego imbiru
1 (lub mniej) ostra papryczka chile (użyłam habanero)
10 malutkich pomidorków
2 szklanki czerwonej soczewicy
7 małych garści szpinaku
oliwa z oliwek
jogurt
sol/pieprz

Marchewkę, seler, cebulę i czosnek kroimy na dosyć drobne kawałki. Podsmażamy w dużym garnku na niewielkiej ilości oliwy przez ok. 10 minut.
Drobno kroimy imbir, papryczkę chili (tutaj pamiętajmy o ostrości i dodajmy wedle smaku), pomidorki kroimy na pół. Dodajemy do garnka wraz z soczewicą, całość zalewając wywarem. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy aż soczewica stanie się miękka, czyli naprawdę krótko. W moim przypadku było ta niecałe 10 minut. Trzeba uważać aby nie przegotować, ponieważ soczewica BARDZO szybko zamieni się nam w papkę. Na ostatnie 30 sekund dodajemy uprzednio umyty szpinak, mieszamy i gotowe!
Zupę przed podaniem można zmiksować, mi jednak o wiele bardziej w tym przypadku pasuje wersja "w całości". Jeśli wyjdzie zbyt ostra, można jej smak złagodzić dodając już do miseczki jogurt naturalny.


niedziela, 6 stycznia 2013

Wieczór Trzech Króli

Ostatni wieczór świątecznych wakacji.  Święto Trzech Króli.  Drzwi kredą naznaczone, szkoda, że w tutejszych kościołach nie rozdaje się paczuszek z ziołami, pamiętam z dzieciństwa ich słodkawo-duszący zapach.
W okolicy powoli gasną radosne światełka. My jeszcze świecimy. Prawosławni sąsiedzi dopiero dzisiaj zaczynają swoje świętowanie, przed ich domem mrok rozprasza biało-niebieska, radosna choinka.

Zimno. Siedzę przed kominkiem otulona kocem, w ręku ciepła herbata z miodem i cytryną. Napawam się resztkami ciszy i spokoju przed kolejnym, intensywnym rokiem. Jutro zaczniemy pracę, szkołę, codzienność zawita w nasze poświąteczne progi. Trzeba ją powitać radośnie, z błyskiem w oku i podniesionym czołem.
Chociaż tak bardzo nam się nie chce ;)


piątek, 4 stycznia 2013

Dosiego Roku czyli komu bombkę, komu?

Opustoszały dom straszy ciszą i spokojem.
Po radosnych dwóch tygodniach jadła, picia, jeżdżenia na nartach i wieczornym oglądaniu filmów powoli wracamy do rzeczywistości. Odkładam na półki talerze i sztućce, piorę obrusy, gorliwie głaszczę psa nagle pozbawionego wielu tulących go ramion.
Choinki jeszcze nie ruszam. Podlewam ją z nadzieją, że wytrzyma z nami cały styczeń.
Oglądam moje ulubione bombki.
Okres poświąteczny to czas ich wielkich przecen, wyprzedaży.
Rok temu upolowałam takie cudeńka:









i trochę bardziej klasycznie:





Zato wczoraj, w Pottery Barn, czekał na mnie taki oto starodawny bałwanek, przeceniony o 90% !



Lecę już , życząc wszystkim tutaj zaglądającym zdrowia i spełnienia marzeń w Nowym Roku.
Na osłodę poświątecznej pustki w domu idę dzisiaj z córcią do filharmonii :)